Brudna prawda o social mediach

Coraz częściej pojawiają się w mediach, brukowcach i w samych mediach społecznościowych artykuły oraz wywiady na temat tego, że influencerzy i blogerzy to „naciągacze”. Zazwyczaj wypowiadają się na ten temat dziennikarze (lub jak kto woli „dziennikarze”) lub osoby publiczne, aktorzy, piosenkarze etc. 

Tak się zastanawiam na czym opierają swoje wypowiedzi? Żadnych konkretów, jedynie domysły i spekulacje. Oczywiście część z tych historii może wydarzyć się naprawdę, może i się wydarzyła, lecz większość przeważnie wydaje się być jedynie chwytem marketingowym i próbą wzbudzenia zainteresowania samym wygłaszającym te teorie. 

A teraz dlaczego o tym postanowiłam napisać. Nie od dziś poruszam na blogu tematy które w jakiś sposób budzą we mnie skrajne emocje, a ten temat jest dość skomplikowany i mam mieszane uczucia. Z jednej strony nie zgadzam się z oczernianiem influencerów, a z drugiej muszę przyznać tym którzy niepochlebnie się wypowiadają dużo racji. Zirytowało mnie to co ostatnio usłyszałam od znajomych z tzw. branży (był wywiad w radiu, więc to nie zmyślone), Karolina Korwin-Piotrowska jak zwykle wygłosiła swoje zdanie o influencerach, bardzo jednostronnie, chamskie i wg mnie nieco odjechał jej peron w tym temacie i to co Tede opowiada na swoim story z czym się częściowo zgodzę. To dwie osoby, które nie są influencerami, więc ja się wypowiem jako tzw influencer. 

Po pierwsze i najważniejsze to powinnismy uzmysłowić sobie, że każdy jest inny i nie każdy pracuje w ten sam sposób. Jedni budują swoją popularność na realności, zaufaniu i bliskości z odbiorcą, inni na skandalach, intrygach i co rusz nowej aferze. To są wg mnie dwa typy profili (które nie są aktorami, piosenkarzami, osobami powszechnie znanymi itp). Zwykły przysłowiowy Kowalski czy Nowak, który zdobył odrobinę popularności w sieci. Zauważcie, że w pewnym momencie kontent się zmienia, kiedy osoba staje się bardziej popularna może liczyć na propozycje współpracy ze strony różnych firm.  Nie ma w tym nic złego i wg mnie jeśli umiemy zachować umiar to przynosi to wyłącznie korzyści. Obydwie strony korzystają, influencer dostaje wynagrodzenie za prace przy promocji, a obserwujący recenzje osoby z której zdaniem w pewien sposób się liczy skoro ją obserwuje. Sytuacja trochę się zmienia jeśli influencer faktycznie przegina ze sponsorowanym publikacjami. Publikuje reklamy co rusz nowego ulubionego kremu, lub co 2 zdjęcie to reklama (i faktycznie widać, że to narzucone – chyba każdy z nas zna taki profil na którym darmo szukać normalnego zdjęcia niepodpisanego skąd to? Skąd tamto?). Sama zaczęłam oznaczać marki na zdjęciach, to bardziej z wygody – obserwatorzy mogą kliknąć na zdjęcie i widać gdzie co zostało kupione, ograniczam tym sposobem ilość zapytań o nie, ale nie chce ich opisywać w podpisie samego zdjęcia, ponieważ nie podejmuje zbyt wielu współprac, a nie chciałabym aby moje opisy były jak skład kremu. Nie publikuje reklam rzeczy których sama nie jestem pewna i których nie używam. Nie biorę każdej współpracy tylko dlatego, że płacą – a takie stwierdzenie bardzo często funkcjonuje, często obserwujący tak o nas myślą, że jeśli ktoś zapłaci to influencer pokaże to co mu karzą pokazać. No nie. Nie każdy. 

Publikuje tu i teraz, nie zapisuje story żeby wrzucić wieczorem co robiłam rano! Dla mnie to dziwne, bezsensu. Nie wszystko musi być idealne, od linijki każda kreska i podkreślenie – liczy się tu i teraz i aktualna emocja która mi towarzyszy, którą chce się z Wami podzielić. Sprawia to wrażenie naturalności w tym wirtualnym świecie. O to chodzi, tego chcemy. Ja tego szukam. Jeśli lubisz ułożony świat, publikowany „aktualny” dzień po tygodniu to proszę bardzo Twój wybór. Tylko nie narzekaj, że ktoś Cię oszukuje, że to fikcja, taki obraz wybrałeś. Bądź tego świadom. A wydaje mi się, że łatwo się zorientować kto jest naturalnie naturalny, a kto lubi przyaktorzyć. 

Nie ma co się dziwić, że później mówi się o influencerach jak o słupach ogłoszeniowych. Traci się zaufanie i chęć do obserwowania tego świata. Wszędzie atakują reklamy i faktycznie potrafi być to irytujące. Ale tak jak pisałam, każdy znajduje swoją drogę w sm i nie można wszystkich mierzyć jedną miarą. 

Ja przestaje obserwować konta, które uważam za 1) mało atrakcyjne pod względęm kontentu, 2) te które są wyłącznie kontami reklamowymi, 3) z powodów osobistych. Będąc w tym świecie od 6 lat widziałam już wiele, przeżyłam wiele i mogłabym książkę napisać. Obracałam się w rożnym towarzystwie, poznałam wiele fajnych osób jak i zawiodłam się na wielu. Obserwuje dwie twarze u niektórych oraz czasem chcąc nie chcąc jestem wplątywana w różne dziwne tematy. Większość z Was nawet nie zdaje sobie sprawy jak ciężko aktualnie być sobą w mediach. W mediach gdzie spotyka się osoby z własnego otoczenia, na różnych eventach i spotkaniach. Ja byłam dla każdego sobą i żałuje. A może nie, bo przekonałam się, że niektórzy to wilki w owczej skórze. Sobą jestem dla Was i dla najbliższych, z resztą jestem ostrożna i podchodzę z dystansem. Przestałam odkrywać wszystkie karty, bo ileż razy można wysłuchiwać od „znajomych” wstrętne rzeczy za plecami. Pogoń za fejmem w internecie jest okrutna i nie bierze jeńców. 

Wczoraj był Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją, uwierzcie mi, że na pewno część tych uśmiechniętych ludzi, machających Wam zza ekranu, opowiadających jak to super spędzili weekend, jak to ich firma/praca uszczęśliwia, jak dzieci są fajne i mądre w rzeczywistość rwie włosy z głowy. Depresja nie wybiera wyłącznie smutnych wizualnie ludzi. A przez nacisk wywierany na bycie naj, poprzez usilną chęć pokazania innym, że „mnie na to stać” wiele osób nie wytrzymuje presji. Ciężko się przyznać, że jest źle. Chociaż niektórzy idą w drugą stronę i wg mnie za bardzo obnażają się z ułomnościami. Zatraca się granica. Jest albo cudownie, albo brutalnie ciulowo. Normalność przestała być fajna. Przestała się klikać. Dlaczego powstały patostreamy? bo ludzie szukają wrażeń, normalność nie jest w trendzie. Więcej, bardziej, głośniej, na bogato i z przytupem, żeby gadali … nie ważne jak byle tylko nikt nazwiska/nicka nie przekręcił – do tego dąży niestety wiele profili w social mediach. Łatwy dostęp do internetu, ta skrzywiona rzeczywistość na niektórych profilach potrafi zdołować, musimy pamiętać, że to zazwyczaj tylko kreacja którą przyjmuje dany twórca. Jeśli wydaje się Wam, że „ciałopozytywna” dziewczyna jest non stop taka uśmiechnięta i akceptuje się to nie – nie wierze w to, że nie ma czasem doła, że bardzo szczupła dziewczyna nie ma problemów to nie – może ma problem z odżywianiem i o tym nie mówi, bo się wstydzi i nie chce o tym opowiadać, a w internecie tryska optymizmem. Ktoś się nie uśmiecha to jest wredny? A może ma kompleks krzywych zębów. To jest życie realne o którym nie możemy zapominać. Niektórym mylą się te dwa światy, granica się zaciera i wtedy zaczyna się „przesada”. 

Niektórzy żyją dla mediów społecznościowych, pod nie układają wszystko. Cały dzień jest tak ustawiony żeby na instastories nie było nudno, żeby było ładnie, a zdjęcie na profil to najważniejszy pkt do odhaczenia. Na stories są weseli, a w środku gotuje się w nich strach „a co jeśli się nie spodoba?”, serio, to się dzieje. 

Na eventach są przesadnie mili dla każdego, uważają na każde wypowiedziane zdanie i to z kim się pokazują, to staje się priorytetem. Ważne żeby była to osoba popularna i lubiana. Wymiana znajomych na lepszych to częsta praktyka. Brutalna rzeczywistość i wg mnie strona o której głośno się nie mówi. Ja sama kiedy przestałam być „wystarczająca” dla pewnej osoby zostałam zamieniona na lepszy model, bardziej przyszłościowy i dający większe korzyści w social media. Nie liczy się, że znajomość realna była prawdziwa, ta wirtualna była bardziej opłacalna. Przebolałam, zrozumiałam, pogodziłam się. Jesteśmy dorośli i nasze priorytety się różnią, NA SZCZĘŚCIE. Niektóre znajomosci wypalają się samoistnie, ale tu nikt to nikogo nie ma pretensji. Gorzej jest jeśli ma się wyłącznie złe doświadczenie. 

Każdy krok który jest zrobiony w social mediach obserwuje mnóstwo osób. Nigdy nie wiemy jakie ktoś ma intencje. Najgorzej, że często jest tak, że to knucie jednej osoby może doprowadzić do konfliktu z innymi. A uwierzcie, że to istna „moda na sukces” 😂 Przez to, że internet jest wirtualny ciężko tu wyjaśnić jakakolwiek sytuacje twarzą w twarz, mamy małe pole manewru. Osobiście przestałam się przejmować już plotkami. Nigdy nie oceniam kogoś względem tego co usłyszę od kogoś innego, staram się nie sugerować zdaniem innych. Próbuje wyrobić własne zdanie jeśli mam kontakt z daną osobą, jeśli nie to raczej mało mnie obchodzi co ta osoba robi. Dlatego też nie publikuje kopertowych afer, nie płacze Wam do telefonu, że ktoś mnie oszukał, że zostałam gdzieś tam oczerniona niesłusznie, bo nie chce nakręcać tej spirali, którą wykorzystuje ten drugi typ ludzi o którym pisałam na początku. Nigdy nie opowiadałam Wam o tej historii, wielu internetowych znajomych też jej nie zna (bo po co? W jakim celu?), obserwuje tylko jak pomału ludzie przekonują się o interesowności tamtej osoby, sami się przekonują. Tylko najbliżsi znają prawdę. Uważam, że hejt rodzi hejt, jeśli ktoś podjudza drugiego człowieka do czynienia mu przykrości to też hejtuje! Nic by nie dało wyjawienie moich rozczarowań. To stare sprawy, teraz nie daje się sprowokować ani wykorzystać. Niektórzy są zaślepieni wiarą w swojego „idola” (to tak jak z historią Ewy Chodakowskiej aktualnie, nie chce wdawać się w szczegóły, nie chce też oceniać bo nie w tym moja rola, ale zawsze są dwie strony w każdym sporze). Nawet nie wiecie ilu tych „wesołków” z internetu ma drugą twarz, złego bliźniaka w realnym życiu i obyście się się nie dowiedzieli nigdy. Wam, obserwatorom krzywdy nie zrobią, lepiej kiedy są zadowoleni i pokazują swoją dobrą stronę, bo to co za kulisami instashowbiznesu się dzieje, to smutna historia. Nie jest Wam to potrzebne do życia. Aleee jest też ta jasna strona, bo jak już znajdziecie bratnią duszę to poczujecie to, doświadczeni mnóstwem fatalnych znajomości będziecie wiedzieli od razu, że to jest to 🙂 i takie znajomości cenię sobie ponad wszystko.

Każdy może zostać influencerem, tylko fajnie mieć silny kręgosłup moralny. Łatwo się tu zachłysnąć, poczuć, że liczy się coś więcej niż inni, można fajnie zarobić i poznać wpływowych ludzi. Jednak to jest droga w górę w dół, w górę w dół i nigdy nie wiadomo ile trwa góra a ile pozostaniemy na dole. Trzeźwy umysł i pokora to bardzo ważne cechy które powinny być priorytetem dla wszystkich działających w internecie.  Publikując cokolwiek w sieci, każdy jest poddawany ocenie. Wielu osobom wydaje się, że wszędzie mogą wyrażać swoje zdanie, jakie by ono nie było, a nie jest tak do końca. Pamiętajcie, że na Waszych profilach to Wy jesteście gospodarzami, a obserwatorzy to goście i jak w domu – kultura musi być, Wasz dom Wasze zasady 🙂

Do następnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

9 − 3 =

Mamowymi Oczami