Poczyniłam ZAPIS

Tak, zrobiłam to ! Zapisałam Amelię do żłobka. Termin w którym chciałabym Ją tam zostawiać to początek września – jakiś sentyment czasów szkolnych pozostał do tej daty 😉 Żłobek znajduje się na naszej dzielnicy i uważany jest wśród mam „orientujących się w temacie” za jeden z najlepszych w Szczecinie. Wczoraj byłam z wizytą u Pani Dyrektor i wszystko jest na dobrej drodze ku edukacji 😛

Pani Dyrektor to przemiła osoba, bardzo ciepła i pomocna – co rzadko zauważam wśród ludzi ostatnio. Amelka wpisana jest do grupy wiekowej ze swoim miesiącem urodzenia i dwoma następnymi. Podobno mamy szansę się dostać we wrześniu, ale jeśli tak się nie stanie to nie mamy panikować 😉 bo spokojnie październik/listopad powinno być miejsce. Wiem, że niektóre mamy zapisują swoje pociechy tuż po porodzie, bo z miejscem w żłobkach jest dramat :/ … ja zwlekałam jak najdłużej mogłam 😉 Oczywiście nic i nikt nie zmusza mnie do „oddania” Jej do żłobka, sama widzę taką potrzebę u dziecka. Dziecko najlepiej rozwija się wśród innych i dobrze zrobi Jej taka zmiana. Bardziej to ja będę  to przeżywać niż Ona. Zajęcia rytmiki nie oddają klimatu żłobka – maluchy są tam z rodzicami i robimy wszystko z nimi, więc padł też pomysł żeby na kilka godzin dziennie zaprowadzać Amelkę do prywatnego żłobka (koszty są niewielkie). Tam już rodziców nie ma i może to jest dobry pomysł, żeby pomału przyzwyczajać Ją do zmian. Mel jest w tym wieku, że rozumie wszystko i wydaje mi się, że może być Jej ciężko zaakceptować taką zmianę „na już” i do września mamy czas żeby łagodnie wprowadzić małe 'odseparowanie’ od mamy/taty. Zobaczymy, temat jest jeszcze do przedyskutowania i przede wszystkim muszę pójść do tego przedszkola (z grupą żłobkową) i zobaczyć jak tam jest.

Mam nadzieję, że w końcu ten krok w przód dla Amelii będzie też krokiem dalej dla mnie 🙂

Podzielcie się ze mną Waszym doświadczeniem w tej sprawie…Potrzebuję rad i opinii na ten temat. Chodzi mi głównie o to jak Wasze dzieci znosiły początki żłobkowej przygody i czy „wrzucone zostały na głęboką wodę” czy jakoś powoli wprowadzałyście je w ten obcy-jak nie patrzeć świat? Jak Wy to zniosłyście? Będę wdzięczna :*

IMG_2283

Do następnego, xoxo.

8 komentarzy

  1. Nasz synek też chodził do tego żłobka. Faktycznie ma bardzo dobre opinie. około 2, 3 tygodni zajęło mu zaklimatyzowanie się:/ dużo płakał, opiekunki mówiły, że ciągle chce na ręcę (chociaż nigdy w domu się tego nie domagał) i ogólnie wolał towarzystwo opiekunek niż dzieci. Potem już było z górki. Po kliku tygodniach widać było, że podoba mu się w żłobku, przy drzwiach robił szybko „papa” i uciekał do dzieci. Łatwo można było zauważyć, że dużo tam ćwiczą, tańczą, śpiewają, synek przychodził i tańczył nam w domu, był wesoły, pogodny więc na pewno żłobek pod tym względem na plus. Zabraliśmy go po 4 miesiącach. Ciągle chorował, katar, kaszel, zapalenie gardła. Jak tylko był zdorwy i po tygodniu szedł do żłobka wystarczyły dwa dni i od początku. Polecam zacząć już teraz wzmacniać małej odporność, my zaczeliśmy za późno, może gdybym wiedziała o tym wcześniej, nie byłoby tyle chorowania… Wszyscy mówią że dziecko musi wyrobić sobie odporność. Mi było go szkoda, męczył się z ciągle zakatarzonym noskiem i nieprzespanymi nocami. Miesiąc wyprowadzaliśmy go z chorób i już od dawna jest spokój. Mmoże wrócimy do żłobka we wrześniu, zobaczymy…

    1. Bardzo dziękuję za odpowiedz 🙂 i na pewno skorzystam z rady wzmacniania odporności już teraz…chodzimy od jakiegoś czasu w tygodniu na rytmikę i co chwila mamy kontakt z innymi dziećmi, ale to nie jest w takim natężeniu jak w żłobku będzie 😉 pozdrawiamy.

  2. Ja też chętnie przeczytam opinie innych mam, bo również od września posyłam swoje dziecko do żłobka. Jestem zmuszona wrócić do pracy, a Ania będzie miała wtedy 1,5 roczku. Myślałam, aby w okresie letnim posyłać ją do prywatnego żłobka po kilka godzin dziennie, żeby przyzwyczajała się do życia bez mamy, ale nie wiem czy to dobre rozwiązanie, bo jedni mówią, że lepiej od razu dać dziecko na głęboką wodę, bo jak się przyzwyczai do innego miejsca to potem ciężko jej będzie znowu się przestawić do innych pań i innego przedszkola.
    Myślę, że Ty z Amelką nie będziesz miała problemu, bo jest bardzo mądrą i kontaktową dziewczynką!

  3. Mnie też to czeka od przyszłego stycznia czy lutego i sama wiem, że właśnie chyba lepiej będzie dla Zosi jak kilka miesięcy przed będziemy razem chodzić raz czy dwa w tygodniu do jakiegoś klubu malucha itp. Niech się przyzwyczaja i ma już kontakt z takimi grupowymi zajęciami 🙂 buziaki dla Mel!

  4. Ja oddałam moja Nel bez żadnego przygotowania. Po prostu poszła. Przez pierwszy tydzień na 4 godziny dziennie. Od 8-12. Zjadała obiad i ją odbierałam. Po tygodniu dostała zapalenia krtani. Na miesiące żłobka była może…1,5 tyg. Wielu rodziców jest mega nieodpowiedzialnych i niestety przyprowadzają chore dzieciaki do żłobka/przedszkola. Nigdy tego nie zrozumiem i koniec! (przyprowadzą rano a ok 12 dzwonią opiekunki że dziecko ma gorączke i żeby je zabrać) Dziecko po chorobie z osłabioną odpornością znowu chore. W koło Macieja. Anyway, pierwszego dnia nie mogłam sobie miejsca znależć..ciągle myślałam co u Nel. Fakt 1 dnia płakała , nie chciała nic jeść. Drugiego dnia było już lepiej. I tak stopniowo z dnia na dzień odbierałam ją w coraz lepszym humorze. Dodam, że miała 14 mscy jak poszła pierwszy raz do żłobka. Spsób na” głęboką wode” jest chyba najlepszy 🙂 Teraz chorujemy (znowu sic!) ale od poniedziałku ahoj przygodo 🙂

  5. Zamąciłaś mi z tym żłobkiem… Przy Mii postanowiłam zostać do 3 roku życia w domu, ale fakt faktem, że dziecko potrzebuje innych dzieci i zauważam to coraz wyraźniej. Co prawda Mia ma starsze rodzeństwo, dzięki czemu nie jest całkiem „odosobniona”, ale to nie to samo przecież… Jej brata Maksa posłałam do prywatnego przedszkola (grupa 1,5-2 letnich dzieci) jak miał właśnie 2 lata, bo wracałam do pracy. I problem nie polega na aklimatyzacji, bo to każdy brzdąc musi przejść, nieważne czy idzie do żłobka, czy do przedszkola jako 3-latek. I tak jest to dla niego trudne. U niektórych trwa dłużej, u innych nie ma żadnych kłopotów (patrząc jak Amel jest rezolutna to chyba na „pa pa” się skończy :)). Jedyny problem to chorowanie. Tydzień w żłobku, dwa tygodnie w domu, osłabiony po leczeniu- do żłobka, po trzech dniach znowu chory- angażowanie teściów, no bo ile można być na L4 z dzieckiem… Po dłuższej przerwie na chorowanie, znowu płacz, bo się przyzwyczaił że jest w domu ze mną… Koszmarny to był rok. Nawet jak dbasz o to, żeby wcześniej uodpornić dziecko, to nie jesteś w stanie zapobiec wirusom, które przynoszą inne dzieci do żłobka. W naszym, mimo rygoru ( jak wychowawczyni widziała, że dziecko ma katar, czy kaszel, to nie wpuszczała), niektóre dzieci przecież już były chore ale jeszcze nie kaszlały, a też zarażały, inne, już uodpornione, tylko przenosiły wirusy na kolegów, samym nie chorując. No dramat jakiś. Maks był tak wymęczony tym chorowaniem (a ja razem z nim), że nawet myślałam o zwolnieniu się z pracy… I to mnie powstrzymuje przed żłobkiem…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

siedemnaście − 3 =

Mamowymi Oczami