Czas stop!

Siedzę i płaczę dziś jak bóbr. Oglądałam powtórkę rodzinka.pl w której Natalii śnił się „koszmar” – dzieci były małe, Kacperek płakał po nocach i w dzień, Kuba zadawał milion pytań, a Tomek bił wszystkich. Obudziła się i Ludwik pocieszał ją, że to już za nimi.

Tak popatrzyłam sobie na Borysiaka i wyłam dalej, popatrzyłam na Amelkę i jeszcze bardziej chciało mi się płakać. Niektórzy z Was pewnie wiedzą dlaczego płakałam, a inni stukają się w czoło „głupia matka”. Mam grzeczne dzieci, cokolwiek to oznacza. Nie mam problemu z ich snem, płaczem czy innymi wybrykami. Nie uświadczyłam zbyt wielu nocnych pobudek i nawet teraz kiedy Borysowi idą 4 zęby na raz nie jest marudny. Amelka nie chce tylko jeść, ale kiedy jest głodna to szpera w lodówce i się upomina. Staram się nie wmuszać jej jedzenia, skubnie tyle na ile ma ochoty. Borys nie gardzi niczym, ideał dla każdej lubiącej futrować jedzeniem babci 😉

Tak sobie siedzę w tych kałużach łez i zaklinam rzeczywistość żeby czas płynął wolniej. Za dwa tygodnie Borys skończy ROK !!! Amelia skończyła przed chwilą CZTERY LATA !!! kiedy? dlaczego tak szybko to minęło. Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć Natalię, mając 3kę chłopców i takie 'przeboje’ od początku, że nie wspomina tego czasu najmilej. Myślę, że ma jednak więcej tych miłych wspomnień, a kiedy dzieci dorosły po prostu odzwyczaiła się od tego bobasowego kołchozu. Ja non stop siedzę w pieluchach, więc kiedy patrze na kolejne etapy rozwoju dzieci, to jest mi tak cholernie smutno, że tak szybko się uczą i nie będą mnie potrzebować, że zamieniam się w 'matkę wariatkę’ i zaczynam ich przytłaczać buziakami i nadopiekuńczością. Trwa to co prawda tylko chwilę, do momentu kiedy dam Mel buziaka, a ona mówi „mamoooo noooo” i wyciera polik dodając „nie lubię twojej śliny” 😀 Borysa męczę cały dzień, tak jak bym chciała nadrobić ten czas kiedy już nie będę tego robić, nie wiem kiedy to się stanie, więc w mojej logice dobrze, bo na zapas. Młody zaczyna chodzić, ostrożnie próbuje. Niedawno cieszyłam się podnoszeniem główki, pierwszym uśmiechem, a teraz to! Każdy etap rozwoju sprawia, że serce rośnie. Każdy jest niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju, ciężko mi pogodzić się z tym, że to się nie powtórzy, że nie nacieszę się tym tak jak bym chciała.  Amelia idzie do przedszkola, wyfruwa mi z gniazdka mój mały orzełek. Kolejny etap, który mnie niezmiernie cieszy, wypuszczam ją z domu bez obaw o nią, ale ze smutkiem, że to już!

Ostatnio mało nas tu, mało piszę, bo nie tyle co szkoda mi czasu, co po prostu mamy ten czas wypełniony sobą po brzegi. Nie przestaje pisać, zawsze jestem pod telefonem na social media (instagram, facebook czy mail) tam mi mniej czasu to wszystko zajmuje. Blog to moja forma „oczyszczenia” i pokazania Wam tego co uważam za fajne i godne uwagi. Poświęcam temu chwilę, pół godziny podczas drzemki Borysa. To właśnie dzieci uświadamiają mi na co dzień, że czas płynie swoim tempem i wcale nie jest to wolne tempo. Warto przewartościować trochę swoje priorytety i tak ja zrobiłam. Blog niedługo w nowej odsłonie, usystematyzowany i przejrzystszy. Mniej znaczy więcej 😉

Do następnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwa × dwa =

Mamowymi Oczami