Jeśli zastanawiacie się co robić z dzieckiem w brzydkie zimowe (już!) dni to ja znalazłam rozwiązanie idealne.
Kto z nas nie lubił bawić się plasteliną? Osobiście nie znam takiej osoby. Każdy w swoim życiu coś z niej lepił i wie jak to wciąga:) Jedyny problem z plasteliną był taki, że trzeba było ją rozgrzać żeby się bawić, dziś mamy ciastolinę gotową do zabawy od razu po wyciągnięciu z pudełka.
Nasza zabawa z ciastoliną zaczęła się kiedy miałam pewność, że ma to sens, czyli po 2 roku życia. Amelia była już rozumna i potrafiła skupić się na tym co robimy, a nie na wszystkim innym w około. Na początek wybierałam zestawy podstawowe z samą ciastoliną. Chciałam żeby Amelka zapoznała się z produktem. Szybko podłapała, że jest to coś fajnego i lepiłyśmy różne rzeczy. Pierwszą okazją do zakupu większego zestawu były Święta Bożego Narodzenia. Od razu wpadłam na pomysł żeby podpowiedzieć Mikołajowi co podrzucić pod choinkę 😉
Radości nie było końca. Od tego czasu nasza przygoda trwa w najlepsze. Fajne jest to, że dziecko w wieku 3 lat potrafi bawić się się zestawem samo. Nie są to skomplikowane zabawki.
Kiedy otwieramy nowy kartonik zawsze ten pierwszy raz bawimy się razem. Szczerze to sprawia mi to nie mniejszą frajdę niż Amelii. Ciastolina jest od razu gotowa do zabawy, nie jest twarda, więc nie trzeba jej rozgrzewać jak plasteliny. Do wyboru mamy mnóstwo kolorów i zestawów. Jest to na pewno jedna z najfajniejszych i najbardziej kreatywnych zabawek jakich używamy. Wydaje mi się, że nie tylko my spędzimy długie zimowe wieczory na zabawie ciastoliną. Nie od dziś również wiadomo, że najlepiej bawić się razem, więc zachęcam rodziców do wspólnej zabawy z dzieckiem.
My już zaczęliśmy swój dzień kreatywnie, a wy?
Ciastoliny nigdy za wiele – pamiętajcie ! 🙂 Play-Doh
Do następnego.
Sama bym się chętnie pobawila . Czekam na moją pierwszą córkę jeszcze niecałe 2tyg to za parę lat będę miała okazję się pobawić ;))
Jak byłam dzieckiem czyli parenaście lat temu to były takie perełki wśród zabawek podobnie jak np lego albo lalka baby born. Nie pamiętam od kogo dostałam – zapewne od rodziców albo dziadków, ale to była extra zabawa. Nie miałam do tego żadnych dodatkowych zabawek, tak jak Amelka, ale i bez tego było co robić… Do dziś pamiętam ten specyficzny zapach ciastoliny 😀
Pozdrawiam Was ciepło 🙂