Hej, hej.
Weekend minął, wracamy do rzeczywistości misie. Pogoda dopisała, słońce było, ciepło było, działka była , grill był czyli the best na weekendowy odpoczynek. Lubimy spędzać weekendy u dziadków, jak wiadomo nie mają wnuczki na co dzień i kiedy już jest to nie odstępują jej na krok. Rodzice mają tzw. chill. To jest nasza recepta na odrobinę spokoju. Nic wyszukanego, relaksujemy się w swoim gronie wśród rodziny i przyjaciół. Wydaje mi się, że nasi rodzice nas rozumieją i nie mają za złe kiedy wpadamy i nic nie robimy. Czasem tylko mam wyrzuty sumienia, dziwnie mi się siedzi z „nogami w górze”, ale w końcu raz na jakiś czas można? można.
Jestem zwolenniczką zasady „brudne dziecko = szczęśliwe dziecko” i „zgłodnieje to zje”. Nie bierzemy już specjalnych obiadów dla Amelii kiedy jedziemy na grilla czy do znajomych na obiad. Amelia je wszystko i nie ma z tym najmniejszego problemu. Super ułatwienie spontanicznych wyjść w ciągu dnia. Czasem nie przemyśle do końca tego jak ją ubieram i nawet jeśli nie przeszkadza mi, że coś kapnie z brody na bluzkę to jednak w duchu mnie gryzie, że to najlepsza bluzka na niedzielny spacer. Trudno. Na obiad grill, do popicia woda z sokiem i cały dzień na świeżym powietrzu – to jest życie!
Sami zobaczcie jak było fajnie 🙂
Do następnego, xoxo.
Amelia:
– bluzka ZARA
– spodnie GRAY LABEL
– tenisówki CHIPIE
– wózek dla lalek z Carrefoura
– piesek w torebce CHI CHI LOVE
Ja:
– ogrodniczki ZARA
– trampki CONVERSE
Zazdroo chillu na działce 🙂
A z tymi ubrudzonymi najlepszymi ubrankami też tak mam, że co tam , ze się pobrudzi a w duchu myślę, szkoda , jeśli plama nie zejdzie bo to najlepsze jakie ma w szafie 😛
ps. grzywka Cię odmłodziła 😀
Oficjalnie rozpoczęty sezon grillowy:D a co do grzywki to nie wiem jaki jest jej fenomen ale macie racje czuje się młodziej hehe :*
Takie chillouty są przecież najlepsze właśnie!
Nie ma nic lepszego 😀